...

Jerzmanice Zdrój – Historia rejonu wspinaczkowego.

Jerzmanice Zdrój – Historia rejonu wspinaczkowego.

Krucze skały położone w Krainie Wygasłych Wulkanów to wysokie na ponad 28 m ściany piaskowcowe będące dawniej dnem morza. Położone w miejscowości Jerzmanice-Zdrój tuż przy stacji kolejowej stanowią nie lada atrakcję dla turystów a przede wszystkim wspinaczy. Ciekawostką jest, że kamień wydobywany w tym kamieniołomie służył do budowy wielu zabytków min. Ratusza we Wrocławiu.

Pierwsze eksploracje wspinaczkowe tego rejonu miały miejsce w latach 80 i 90 ubiegłego wieku. Podejmowano próby wspinania na wędkę i metodami hakowymi między innymi na drodze Big Z. (lata 90 Legniccy wspinacze). Obito za pomocą kotew rusztowaniach i poprowadzono drogę Płonąca Żyrafa. Od tamtego czasu nic spektakularnego się nie działo w tym rejonie oprócz działań Harcerzy i służb mundurowych, dla których Krucze skały stanowiły doskonały poligon do prowadzenia zajęć linowych.

Moja przygoda w rejonie Jerzmanic rozpoczęła się pod koniec lat 90. Kiedy to będąc w drużynie harcerskiej, największym wyczynem wśród kolegów było zjechać na linie z Kruczych skał na raz. Czyli jednym odbiciem od ściany do podstawy tak, aby nie dotknąć ściany po drodze. Oczywiście nie wielu śmiałkom się to udawało, a kilku nawet poskręcało kostki. Sprzęt, na jakim się wspinaliśmy i zjeżdżaliśmy to liny statyczne, uprzęże zrobione z liny tak zwane majtki. Za przyrząd zjazdowy służyła nam półwyblinka lub ósemka zjazdowa. Od tamtego czasu musiało minąć ponad 10 lat, aby te skały stanowiły dla mnie kolejne wyzwanie tym razem pod względem wspinaczkowym.

Jedyną drogą na sektorze była obita przez Ryśka Siwca i Jacka Niemczynowskiego w czerwcu 1998. Rysa Płonąca Żyrafa, którą zrobili na wędkę, a pierwszy z dołem przeszedł Piotr Jaśkiewicz. Dziś rozgrzewkowy klasyk rejonu, a zarazem jedna z najpiękniejszych rys na dłonie. Gęstość obicia i jakość ringów (kotew budowlanych wbijanych na drut i klej górniczy) nie zachęcały do powtórzeń drogi. Prace nad reekiperowaniem Żyrafy prowadziłem w 2011 roku, jakoś wtedy rozpoczęła się moja przygoda z eksploracją domowego podwórka. Pamiętam, że przyszykowałem sobie brechę,którą chciałem wyrwać kotwy. Ku mojemu zdziwieniu usuwanie starej asekuracji nie było zbyt skomplikowane. Wystarczyło włożyć brechę przez oczko dobrze się zaprzeć nogami o ścianę i pociągnąć z Bicka lekko kręcąc kotwą. Kotwy wyskakiwały jedna po drugiej bez większego problemu. Zakupiłem ringi i ubezpieczyłem na nowo drogę, dokładając 2 wpinki. Dodanie dodatkowych ringów miało zwiększyć bezpieczeństwo a przede wszystkim spowodować, aby więcej osób wspina się w Jerzmanicach. Kolejnymi projektami, którymi się zająłem były dwie rysy Sunshine crack i Trainspotting. Trochę czasu i wysiłku kosztowało mnie przygotowanie tych dróg do wspinania zwłaszcza drogi Trainspotting, nad którą trzeba było zamontować okap z blachy, aby woda nie niosła piachu do rysy. Czas mijał, a z nim motywacja do pokonania dróg spadała. Drogi na moją prośbę otworzyli Przemysław Kieć i Bartosz Tarwacki. Wkrótce po nich i ja przeszedłem te drogi. Dziękuje Panowie za zmotywowanie mnie do wspinania.

Jerzmanice Zdrój wspinaczka na drodze Tachino VI.5+/6

Jerzmanice Zdrój wspinaczka na drodze Tachion VI.5+/6

Jerzmanice jako rejon wspinaczkowy przez długie lata był omijany przez fakt, że jakość piaskowca nie zachęcał do wspinania. Był co prawda próby wspinania na wędkę, ale szybko porzucano dalsza explorację. Dopiero po ubezpieczeniu trzech dróg Żyrafy, Sunshine crack i Trainspotting Krucze skały zaczęły przyciągać entuzjastów wspinaczki w rysach.

Swoją obecność zaznaczył też Marcin Flower Poznański i Kuba Wrzesień. Kuba otworzył drogę przy metalowych schodach, o nazwie Kwazimodo wyceniając ją na VI.4. Marcin poprowadził drogę na własnej asekuracji Depresje dwubiegunową o wycenie VI.2.

W międzyczasie pojawił się Bartek Tarwacki, który obił Cichociemną rysę i Piaskowego Ninje. Obecność Bartka zmotywował mnie do dalszej eksploracji tego rejonu. I tak motywując się wzajemnie a może i czasami trochę rywalizując ze sobą, kto ciekawszą linię otworzy. Zakochaliśmy się w Jerzmanicach.

Duży wkład w ekiperowaniu i czyszczeniu dróg miał Damian Krzesak, z którym w tak zwanym między czasie urywając każda wolną chwilę między pracą a obowiązkami domowymi i. Udawaliśmy się do Jerzmanic, by odnaleźć kolejne ciekawe linie. W ten sposób wyczyściliśmy takie drogi jak Bose Zacięcie, Mandragora, Sytuacja Kryzysowa i Z Duszą Na Ramieniu.

W tym samym czasie Bartek już pracował nad drogą Kant X, a niedługo potem otworzyłem drogę Big Z. Ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich moich kolegów okazała się dość litym fragmentem skały. Wyczyszczenie i ubezpieczenie drogi oraz jej przejście zajęło mi dwa wieczory. Początek tej drogi w niedalekiej przyszłości stał się inspiracją dla Tarwaca do zrobienia drogi Konektor VI.5+. Najtrudniejszej drogi w tamtym czasie na sektorze.

Wspinaczka na drodze Mandragora VI.2+

Krzysztof Zabłotny na drodze Mandragora VI.2+

Gdy trwały prace nad drogą Konektor ja pracowałem nad MoonCrak zaczynającym się schowanym zacięciem z przewieszoną rysą na palce i dłonie w górnych partiach. Droga nie trudna, lecz wymagająca technicznie dała mi dużo radości w czasie jej otwierania.

Po poprowadzeniu drogi Konektor Bartek wyczyścił i obił drogę Zygzak. Macaną wcześniej przez Sokoła i Micaja. Okazała się piękną drogą w lekko przewieszającym się kancie z baldem na końc. Tuż obok Zygzaka we wnęce znajdują się dwa zacięcia. Prawe poprowadzone na własnej przeze mnie i lewe robione na węzłach Autor nieznany. Prawe zacięcie zostało ubezpieczone i stało się najłatwiejszą drogą o wycenie VI. Lewe czeka na ubezpieczenie.

Bartek po przejściu Konektora dołożył dwa nowe warianty tej drogi X Konektor VI.6, który stał się najtrudniejsza droga w Jerzmanicach oraz Tachion VI.5+/6 . Często wspinający się na rejonie Krzysiek Siwa otworzył nową drogę na lewo od Płonącej Żyrafy o trudności 8a o nazwie El Condor Pasa

Tym samym Jerzmanice stały się lokalna perełka dla entuzjastów wspinania w rysach i trudnych dróg. Niegdyś w ciągu sezony można było spotkać tu jeden dwa zespoły. Dziś niemal codziennie spotykam tu wspinające się zespoły i turystów przyglądających się zmaganiom wspinaczy.

Obijając pierwsze drogi w Jerzmanicach, nie zdawałem sobie sprawy, jaką popularność zdobędzie ten sektor. Jedyną rzeczą, która mnie martwi to ilość magnezji pozostawiona przez wspinaczy na drogach. Mam nadzieje, że z czasem ulegnie to zmianie.

Przeczytaj również –  Topo wspinaczkowe Jerzmanice Zdrój 

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.